|

Tak bardzo się boję

Witam 🙂 

W sumie tak się sama teraz zastanawiam czy ktoś tą wiadomość przeczyta czy nie, ale nigdy nie zaszkodzi spróbować sięgnąć po jakąś dodatkową poradę czy wygadać się nawet.

Jestem studentką i mieszkam w Poznaniu i w sumie cieszę się, że tu mieszkam. Nie ukrywam, że to głównie z tego powodu, że nie muszę być w domu. U mnie w domu nigdy nie było fajnie, rodzice nie pili oczywiście tylko jak były jakieś urodziny czy imieniny po kieliszku jakiejś nalewki albo winka, ale to wszystko. Na szczęście nie jestem DDA, ale dzisiaj czytając artykuł na Państwa stronie uświadomiłam sobie, że jestem DDD, ponieważ odkąd pamiętam mój tata rzucał w moją stronę jakieś obraźliwe uwagi, nigdy nie powiedział mi nic miłego, motywującego mnie do działania, a wprost przeciwnie, przeważnie nawet jeśli coś osiągnęłam i się nawet z tego cieszyłam to tata powiedział, że mogłam więcej albo ktoś tam miał lepszy wynik niż ja, więc w sumie z biegiem czasu sama przestałam się cieszyć ze swoich sukcesów i teraz już nie chce mi się nawet podejmować jakichkolwiek działań, kiedy mogę w nich odnieść porażkę czy coś takiego. Tak w sumie ten problem ze “znęcaniem się” psychicznym przez mojego tatę nade mną zauważyłam dopiero jakieś 2 lata temu, kiedy zaczęłam przyjaźnić się z dziewczyną, której mama jest właśnie DDA, otworzyłam się przed nimi niesamowicie, bo nikomu wcześniej nie mówiłam o tym, co dzieje się u mnie w domu, bo uważałam to, za coś normalnego. Ale niestety sama widzę, że mam coraz większe problemy ze sobą, swoim myśleniem itd. Raz poszłam do psychologa, oczywiście za namową mojej przyjaciółki i jej mamy. Napisałam do Pani psycholog list, bo bałam się jej to wszystko opowiedzieć, ale ona uparła się, że spróbujemy porozmawiać i nie wiem jakim cudem udało jej się to wszystko ze mnie wydobyć, po prostu jej to powiedziałam. Rok temu pierwszy raz tak na poważnie sprzeciwiłam się mojemu tacie i zostałam uderzona w twarz. Pamiętam z dzieciństwa, że jeśli ktoś był nieposłuszny albo coś tata po prostu chwytał za pasek i nas normalnie bił. Mama zawsze próbowała jakoś reagować ale mam wrażenie, że po części się na to zgadzała dlatego nigdy stanowczo nie powiedziała swojego zdania, a jak już próbowała to kończyło to się mega awanturami, podczas których mama najczęściej wybiegała z domu a ja jako małe dziecko albo nastolatka po prostu bałam się, że mama nie wróci albo coś sobie zrobi.. nie raz płakałam żeby się nie kłócili i że tak bardzo ich proszę.. Oczywiście w tym wszystkim aniołem była moja babcia, która starała się jakoś nas przed tym chronić, ale wiem, że po prostu w pewnym momencie niektóre sprawy stają się tak widoczne, że nie da się tego ukryć, kolejnej awantury, albo nie usłyszeć kolejnych wyrzutów kierowanych w moim kierunku. 

Teraz jak żyję tutaj w Poznaniu to mi się po prostu nie chce nic robić w pojedynkę. Sama często nie potrafię być dla siebie motywacją, co jest mega przeszkodą w podejmowaniu różnych działań, jakby nie wiem pójście na zakupy chociażby, żeby sobie coś kupić, bo w sumie po co mam sobie coś kupić jak mogę te pieniądze inaczej zagospodarować dla kogoś innego albo coś. Chciałam zaangażować się w wolontariat w domu starców, ale usłyszałam od Pani psycholog, że powinnam najpierw zająć się sobą, zrobić coś dla siebie, nie bać się sięgnąć po pomoc, bo jeśli ja nie będę miała poukładane w głowie, to tak naprawdę na dłuższą metę nie będę umiała pomagać innym ludziom i czerpać z tego radość. Ze studiów chyba jestem zadowolona, chociaż nie wiem do końca. 

Bardzo bym chciała też mieć chłopaka, ale jednocześnie odkąd pamiętam strasznie bałam się w jakąkolwiek relację zaangażować, żeby zwyczajnie nie zostać w przyszłości odrzucona. Bardzo chciałabym mieć jakiegoś faceta, w którym miałabym oparcie i czułabym się przy nim bezpiecznie (a nie ukrywam, że z racji tego, że mam 20 lat i jak dotąd nikt taki się nie pojawił, obawiam się, że już po prostu tego męża nie znajdę i nie stworzę takiej fajnej rodzinki o jakiej marzę.. ) Raz miałam taką sytuację w gimnazjum. Miałam jedną przyjaciółkę, ale pod koniec 2 klasy zaczęłyśmy z moją dotychczasową przyjaciółką przyjaźnić jeszcze z dwiema koleżankami, które jak się okazało po wystawieniu ocen w 3 klasie, utrzymywały ze mną znajomość tylko po to, żeby mieć ewentualnie zapewnioną pomoc na sprawdzianach bądź przygotowane jakieś notatki czy ściągi na klasówki. Bardzo mnie to zabolało, że ludzie są tacy okropni i tak potrafią wykorzystywać sytuację. Dlatego teraz czasami myślę tak o mojej obecnej przyjaciółce, kiedy się nie odzywamy do siebie jeden dzień, od razu nachodzą mnie myśli, że może jest na mnie o coś zła, albo że chce się ode mnie oddalić bo nie jestem jej już potrzebna, albo nie wiem sama co jeszcze.. Ciężko żyje mi się po prostu z ciągłą nawracającą myślą o przeszłości, co źle zrobiłam , co źle robię i co będę robić źle..

Nie wiem, jakie pytania mogłabym zadać.. o co zapytać. Wiem, że muszę iść na terapię. 

Jeśli chce mi coś Pani/Pan doradzić, to byłabym bardzo wdzięczna.

pozdrawiam serdecznie,
Aurelia

Spragnieni normalności - pobierz teraz
Spragnieni normalności – pobierz teraz

Witam Pani Aurelio,

Dziękuję za Pani wiadomość, cieszę się, że Pani napisała.

Z tego, co Pani pisze widzę, że miała Pani tak zwanych toksycznych rodziców. Bardzo często się zdarza, że przykrości, a nawet traumy, które doświadczyliśmy będąc dziećmi od najbliższych nam osób (które powinny nas wspierać i zapewniać bezpieczeństwo) ciążą nam w dorosłym życiu niczym balast. Zachowanie Pani ojca oraz matki sprawiło, że ma Pani niską samoocenę i brakuje też Pani wiary w siebie. Poprzez niepewną więź z rodzicami, boi się Pani, że Pani związki także takie będą. Nie potrafi Pani zaufać, bo boi się odrzucenia, ale z drugiej strony ma Pani potrzebę bliskich więzi opartych na bezwarunkowej miłości czy przyjaźni. Nie chce zostać Pani znów wykorzystana ani skrzywdzona. Jest to naturalna konsekwencja przeżyć z dzieciństwa. Przemocy ze strony rodziców nic nie usprawiedliwia. Nie ma w tym Pani winy. Wiem, że to trudne, ale niestety bliskich ani ich zachowania nie może Pani zmienić. Zdając sobie jednak sprawę z problemu z pomocą terapeuty jest Pani w stanie zrewidować swoje podejście do całej sytuacji i uwolnić się od toksycznej przeszłości.

Pani przeprowadzka do Poznania jest dużym plusem tej sytuacji, ponieważ odcięła się Pani od „toksycznego źródła” i mogła odetchnąć. Ważne jest też to, że widzi Pani problem i ma dużą motywację do zmiany. Myślę, że bezcennym rozwiązaniem byłaby pomoc terapeuty. Istnieją ośródki, które oferują pomoc za darmo lub w niższych cenach. Może także Pani skorzystać z wizyt refundowanych przez NFZ, wystarczy jedynie skierowanie od swojego lekarza pierwszego kontaktu. Polecam także Pani książkę Susan Forward „Toksyczni rodzice”, w której terapeutka opisuje przypadki podobne do Pani obecnej sytuacji. Jest to pozycja, która pozwala wiele rzeczy zrozumieć, zaakceptować, nabrać do nich dystansu i zacząć prawdziwe, szczęśliwe życie. Naprawdę zachęcam Panią do jej przeczytania.

Na koniec chciałam Pani życzyć odwagi w decyzji o podjęciu terapii, a także zauważenia tego, że Pani powinna być dla siebie najważniejsza, bo jest tego warta. Każdy człowiek zasługuje na miłość i szacunek. Kiedy zadba Pani o siebie, będzie Pani pełna pozytywnej energii dla innych ludzi. Dopiero wtedy będzie miała Pani siłę im pomagać. Wierząc w siebie i kochając siebie ma Pani także szansę przyciągnąć wymarzonego mężczyznę :).

Pozdrawiam ciepło
Joanna Niedziela – konsultant portalu Kochamzabardzo.pl

 

Witam 🙂

bardzo chętnie sięgnę po ta książkę. Szczerze mówiąc już przeczytałam polowe, kupiłam też sobie inna książkę Pani Ewy Woydyllo .

Fajnie, że odpisała mi Pani na tego maila. Szczerze mówiąc nie bardzo wiedziałam czego się spodziewać, bo kilka razy pisałam już do takich portali i niestety odpowiedzi nie otrzymałam albo była ona wygenerowana przez jakiegoś robota 🙂

Teraz mieszkam w nowym mieszkaniu z sama przyjaciółką ale szczerze mówiąc średnio się z tego ciesze,bo wiem, ze ona teraz od jakiegoś czasu traktuje mnie bardzo z dystansem, bo uważa ze za dużo mi dala w tej przyjaźni. Wie, że ja się teraz bardzo kiepsko z tym dystansem czuje i mimo to uważa, ze robi dobrze i to jest potrzebne, żebym nauczyła się “samodzielnie żyć”. To jest tylko jej zdanie, bo ja oczywiście boję się, że stopniowo będziemy się od siebie oddalać co w końcu spowoduje rozpad naszej przyjaźni..

 Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odpowiedz 🙂  

Szanowna Pani Aurelio,

Jak sama Pani zauważyła, szuka Pani akceptacji. Terapia pomogłaby Pani podwyższyć samoocenę i zrozumieć, że nie musi Pani jej szukać, ponieważ sama w sobie jest bardzo wartościową osobą, czego żadne czynniki zewnętrzne nie powinny zmienić.

Polecam Pani rozpoczęcie terapii – to moja osobista sugestia. Ostateczna decyzja należy jednak do Pani.

Pozdrawiam ciepło
Joanna Niedziela

Podobne wpisy