Niszcząca zazdrość

Dzień Dobry,

przesyłam przeżytą dwa miesiące temu historię…

Znamy sie od 9 lat.  Robimy doktoratu z roznych dziedzin na renomowanych uczelniach. Piotrek zawsze był taki sam- uprzejmy, kulturalny, elegancki, elokwentny. Bylismy jednak tylko znajomymi. 1,5 roku temu rozstałam się z chłopakiem. Piotrek był wtedy  trzy lata po rozwodzie. Nasze połamane zycia połączyły się i wydawało się, ze jestesmy dla siebie stworzeni. Miłość kwitła, pojawiły sie plany śłubu i założenia rodziny.
Po poł roku wyjechałam do Niemiec na kilka dni. Kiedy wrocilam- wydarzyło się coś, co pozornie nie powinno miec znaczenia…Dla mnie banał, dla niego dowod kłamstwa, który zaciążył na reszcie naszego zwiazku i doprowadził doi jego tragicznego zakończenia. Na wyjezdzie mialam sie spotkac z moim znajomym, to mialo byc zwykle spotkanie na obiado-kawie. Spotkanie jednak nie odbylo sie- doszlam do wniosku, ze nie powinnam sie spotkac bez wiedzy mojego chłopaka, i ze moj kolega po spotkaniu moze bedzie po cichu sobie cos obiecywał i robił jakies “dziwne ruchy”. Wykrecilam sie. Po przyjezdzie Piotrek zapytal mnie czy sie z kims spotkalam albo umowilam ( domyslilam sie, ze przeczytał maile ze skrzynki mailowej, do której sama, z niczym się nie kryjąć, dałam mu dostęp na poczatku zwiaku). Powiedzialam, ze nie, dla tzw. “swietego spokoju”, widzac jego narastajacą agresję,  nie chcac zeby wyolbrzymił moja intencje spotkania sie do sprawy wielkiej zdrady czy oszustwa. Tak sie niestety stało. Po raz pierwszy mnie zbluznil, wyzwał. Mowil, ze on jest duzo ladniejszy ode mnie i mogłby miec kazda ( a ja nie kazdego!!!), a nie robi tego bo jest porzadnym facetem. A ja bezczelnie sie z kims umawiam i sie jeszcze tego zapieram.
Mieliśmy sie rozstac. Zastanawialam sie jak jest mozliwe odbydowanie relacji po czyms takim. Piotrek nie widzial problemu w tym, ze mnie zbeształ i upokorzył. Nie widział problemu, ze naduzył moje zaufanie i przejrzał moje maile. Argument, ze nie spotkalam sie- zupelnie był nie istotny. Liczyła sie intencja, ze z “obcym facetem umawialam sie na spotkanie”, a, ze od razu sie do tego nie przyznalam, pozostał obraz mnie jako perfidnej klamczuchy, która juz zawsze pozostane. Postanowilismy jednak dac sobie szanse.
Ale on zaczał miec paranoje. Stopniowo zobaczyłam jak zwiekszyc chciał swoja dominacje nade mna. Odkryłlam, ze jest tyranem. Czytałam o zachowaniu osobowosci autorytarych i wszystko sie zgadzało. Kontrolował historie odwiedzanych stron www ,czytał maile od byłych chłopaków, przejrzał całą historie, wstawał w nocy i grzebał w moim telefonie. Szperając w moim telefonie o 4:00, znalazł kiedys połaczenia z moim kolega. Nawet nie zapytał dlaczego az tyle razy sie z nim kontaktowalam, ale od razu zalozył, ze go zdradzam, ze flirtuje i romansuje. Obudził mnie i wyzwał mnie, podniosł noge i chciał mnie skopac, ale tego nie zrobił. Wyrzuł mnie z domu
Był jednak powrot. Blaganie na kolanach, ze to z milosci, z zazdrosci, ze tak bardzo mnie kocha, ze chce miec mnie tylko dla siebie…ze boi sie, ze z kimś odejde, że go zostawie…  Któregos dnia wychodze do fryzjera. Kaze zostawic mi telefon na stole. Ma podejrzenia, ze moge sie z kims kontaktować. Zostawiam, nie upieram sie ( żeby nie bylo awantury o nic). Wychodze bez telefonu, ,ale czuje sie znowu upokorzona, upodlona. Pojechalismy na wczasy. Sielski czas. Po powrocie miesiac miodowy,  trzy tygodnie goracego seksu, pasji i nowego powiewu milosci. Deklaracje z jego strony: ” Przeszlismy juz najgorsze, teraz moze byc juz tylko lepiej”, ” Kocham Cie bezwarunkowo”, ” Tylko ze mna bedziesz szczesliwa, nikt nigdy nie kochałby cie mocniej niz ja” Pewnego wieczory…siedzimy przed laptopami. Wchodze na FB- musze cos sprawdzic. Slysze uszczypliwe docinki, ze tylko idioci posluguja sie fbkiem. Denerwuje mnie i drazni, mowie mu, zeby przszedł i sam zobaczył. Podchodzi. oglada moje zdjecia, ktorych mam osiem. Drwi i szydzi. Pyta:” Czy na pewno z nikim nie piszesz?”. Widze, ze szuka powodu do awantury. I jest!!!!! W tym momencie pisze do mnie kolega, z którym nie kontaktowalam sie ponad rok:” Dziekuje za kontakt, ciesze sie, ze sie odezwalas, tak to właśnie można na tobie polegac, ale to twoja sprawa”. Zapomnialam, ze kiedys obiecalam mu cos wyslac i tego nie zrobilam. Napisal to ironicznie. Piotrek wyzywał mnie i krzyczał. Zaczełam płakać, cała rozdygotana. Mowiłam, ze ja wcale nie napisalam, ze nie było zadnej korespondencji, ze on sam do mnie napisal w tej chwili. Rozjuczony, rzucił sie na mnie chwycił za włosy i uderzał głową o ścianę, upadałam na podłoge, zaczął mnie kopać. Poszedł w strone laptopa:” Teraz ja sobie z nim popisze i zobaczymy jaką jesteś k…wą”. Tego było za wiele, probowałam mu wyrwac laptopa, nie z obawy, ze ten kolega cos napisze ( nigdy nic innego procz znajomosci miedzy nami nie bylo), ale, ze moze napisac ktokolwiek i cokolwiek, nawet moja przyjaciółka ( np. ” Czy zerwałas juz z tym idiotą, czy dalej sie meczysz?”, bo tego typu sentencje juz od niej dostawałam). Piotrek stał sie jeszcze bardziej agresywny- był przekonanny, ze mam jednak cos przed nim do ukrycia, cos co nosi znamiona zdrady. Przyszli sasiedzi mieszkający dwa piętra nizej, oznajmili, ze tego, co tu sie dzieje nie mozna sluchac i, ze jedzie policja. ( Ci ludzie uratowali mi życie!!!) To wcale na niego nie zadziałało. Gdy wyszli, Piotrek znowu sie na mnie rzucił i powtórzył dokładnie to co robił wcześniej. Wziął kabel od laptopa i zaczął mnie nim bić. Przyjechała Policja, założyli mu Niebieską Kartę. Zawieźli go na dołek na 24h , a mnie karetka do szpitala. Od tamtej pory nie widzielismy sie. Wyprowadziłam sie do rodziców. Mimo, ze byłam traktowana jak członek rodziny, nikomu z rodziny nei powiedział co się stało. Oficjalna wersja brzmi: “Pokłocili sie i się rozstali”. Nadal jest milym, przystojnym, eleganckim mezczyzną pod krawatem, całującym kobiety w ręce na powitanie. “Takiego mezczyzne- pomysli niejedna…pieknie dobrego…Panie Losie….”

Urszula

 

Witam Pani Urszulo,

dziękuję za pięknego i wzruszającego maila.

Bardzo często, kryzys, podobna historia czy doświadczenie zbliżają na zasadzie podobieństwa. Wydaje się wówczas, że rozumiemy się bez słów, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Dopiero bycie ze sobą pokazuje jak jest na prawdę.

Z Pani maila wynika, że związała się Pani z mężczyzną chorobliwie zazdrosnym. Ośmielę się dodać, niedojrzałym emocjonalnie. Takie zachowanie u partnera często wynika z niskiej samooceny lub z przykrych doświadczeń z przeszłości, które ukształtowały nieufność wobec kobiet. Jego przejawy zazdrości mogły wzbudzać między innymi sygnały jakie Pani wysyłała w stronę innych mężczyzn lub oni w Pani kierunku. W liście wspomina Pani często o kolegach, jeden chce się spotkać na obiado-kawę, kolejny wysłał smsy, inny na facebooku się odezwał. Mam takie poczucie, jakby prowokowała Pani sytuacje. Chociaż, spotkanie się ze znajomym na kawę nie jest wykroczeniem w związku. Jednak rozmowa o takim zamiarze jest ważna. Buduje zaufanie. A Pani milczała,  jakby się Pani bała konsekwencji. A jednocześnie udostępniła Pani na samym początku znajomości, hasła do komputera. To jak rozebranie się na pierwszej randce. Hasła są po to by chronić a Pani naruszyła swoją prywatność tak szybko. Być może chcąc udowodnić, że on może Pani ufać. Być może czując, że on nie ufa. Pan Piotr przejrzał Pani maile, bo miał hasła. Wykorzystał sytuację. Złamał zaufanie, którym go Pani obdarzyła.

Proszę pamiętać, że miłość to zaufanie. A zaufanie jest gruntem na którym budujemy związek. U was tej podstawy zabrakło. Postawa Pana Piotra była agresywna i nie adekwatna do sytuacji. O ile mi wiadomo porządni faceci nie bluźnią i nie wyzywają swojej ukochanej. Skoro mógłby mieć każdą to dlaczego jest z Panią ? Ciekawe.

On nie widział problemu, w tym, że Panią upokorzył. A Pani widziała? Proszę pomyśleć jak Pani zareagowała na to co się zadziało ? Dała się Pani ugłaskać, przeprosinami, słowami o miłości, klęczkami .. To pierwszy poważny krok do przemocy na którą wyraziła Pani zgodę.

A to co zadziało się dalej… sprawdzanie komputera, telefonu, kontrolowanie, budzenie w nocy, bicie, … To PRZEMOC ! Na nią nie powinno być zgody ! Naruszenie naszych granic, upokorzenia – niszczą. Powodują, że stajemy się coraz słabsi. Musiało dojść do tragedii aby zrozumiała Pani, że to nie miłość.

Zachęcam Panią do definitywnego zakończenia niszczącego związku, do głębszego przyjrzenia się sobie, związkom  jakie do tej pory Pani tworzyła. Adrenalinie, która Panią nakręca.

pozdrawiam,
Sylwia Krajewska – psycholog

Podobne wpisy