W pułapce miłości
Szukałam jakiejś grupy wsparcia dla siebie i trafiłam na tę stronę. Chciałabym się poradzić,
czy faktycznie jest tak źle jak myślę, czy wyolbrzymiam swój problem.
Myślę, że jestem uzależniona od miłości i do tego panicznie
boję się samotności.
Mam chłopaka od 2 lat i na zmianę: to jestem szczęśliwa, to zrozpaczona tak
bardzo, że sama nie potrafię sobie poradzić. Onmnie zdradza, kiedyś parę
razy uderzył (od dłuższego czasu już tego nie robi), no i potrafi mnie
psychicznie wykończyć..
Opiszę może to dokładniej:
Niedawno wyjechał beze mnie na kilkudniową imprezę studencką. Musiałam zostać w pracy, ale nie potrafiłam się na niczym skupić, wciąż doświadczałam napadów paniki –
wcześniej nic takiego nie miało miejsca. Kiedy zadzwoniłam do niego,
odebrał, a następnie się rozłączył, jednak przez tę chwilę usłyszałam w tle jakąś dziewczynę. Zresztą to nie pierwszy raz. Zawsze tak było, że gdy tylko
pojawiała się jakaś dziewczyna w pobliżu, ja szłam w odstawkę…
Nigdzie razem nie wychodzimy, no może czasem na kebab, albo do sklepu pod blokiem.
Najczęściej ja płacę, bo on zwykle nie ma pieniędzy. Nie rwie się do pracy,
łapie jakieś okazje, żeby zarobić parę złotych, prowadzi jakieś interesy z podejrzanymi typami. Wolny czas woli przeznaczyć na oglądanie seriali i gry komputerowe. Czasem dosłownie warczy na mnie gdy tylko podejdę kiedy siedzi przy komputerze. Czuję się wtedy tak bardzo samotna i odrzucona.
Domyślam się, że randkuje przez komputer z innymi kobietami.
Seks?
Tak. Po wszystkim jednak szybko wraca do komputera.
Ostatnio musiałam wyjechać na kilka dni. Gdy wróciłam, był pijany. Pił, z tego
co mówił, codziennie. Dostawał szału, że mnie nie ma. Raz nawet zadzwonił, co, jak na niego, było wielkim wyczynem.
Problem tkwi w tym, że ja nie potrafię bez niego żyć. Kilka razy
się wyprowadzałam, jednak jak tylko się pojawiała okazja do spotkania
– spotykałam się z nim i wracałam. Samotność nie dawała mi żyć, wolałam
życie przy nim, niż ciężką walkę o swoją niezależność. Gdy on
się pojawia, wszystko schodzi na drugi plan. Teraz gdy go nie ma,
strasznie tęsknię… Jeszcze nie będzie go 8 dni i to mnie przeraża. Czuję się
okropnie, jakbym miała się zaraz rozpłakać albo zrobić sobie krzywdę.
Nic mi się nie chce robić.
Strasznie mi źle. Z nim i bez niego. Znany jest z tego, że wykorzystuje wszystkich w swoim otoczeniu. Nie potrafi inaczej, a jeśli zachowuje się inaczej, to znak, że chce komuś dokopać, albo chodzi o nową dziewczynę i zaciągnięcie jej do łóżka.
Strasznie mi źle,nie wiem co mam robić. Proszę, o wsparcie. Jak zrobić to, co
podpowiada zdrowy rozsądek i nie wracać do starych błędów? Nie wiem ile
jeszcze wytrzymam takich huśtawek.
Pozdrawiam, Justyna
Witam Pani Justyno,
Przede wszystkim, bardzo się cieszę, że postanowiła Pani do nas napisać i podzielić się swoim problemem.
Właściwie z każdego słowa Pani listu wynika, że jest Pani osobą współuzależnioną.
Pani chłopak wykazuje cechy typowe dla alkoholika. Bardzo często pije, kilka razy Panią uderzył, zdradza Panią i wykorzystuje psychicznie. Dodałbym jeszcze, że również finansowo i emocjonalnie.
O ile dobrze zrozumiałem, Pani emocje – radość, smutek, czy rozpacz – są zależne od jego nastrojów.
Pani czuje, jakie rozwiązanie podpowiada zdrowy rozsądek. Jednakże, czuje Pani również lęk przed samotnością. Bardzo możliwe, że on jest Pani potrzebny, potrzebuje Pani kogoś, kim mogła by się opiekować, gdyż dzięki temu może Pani podnieść swoje poczucie własnej wartości. Jednak proszę zauważyć, że jest to toksyczna relacja. Bardzo możliwe, że, ze względu na różne wcześniejsze Pani przeżycia, często czuje się Pani samotna i odrzucona i poszukuje osób, którym mogła by Pani pomóc i być im potrzebna.
Dlatego bardzo się cieszę, że zrobiła Pani pierwszy ważny krok na drodze do zmiany przesyłając do nas powyższy list. Zdecydowanie zachęcam Panią do skorzystania z pomocy psychoterapeuty. Bardzo możliwe, że godną polecenia dla Pani mogła by być terapia grupowa dla osób wspóuzależnionych. Proszę mi wierzyć, nie jest Pani jedyną osobą, która przeżywa podobne emocje i sytuacje. Wielu osobom udało się zmienić swoje życie.
Michał Rolirad, prawnik-konsultant
Pani Justyno!
Poruszył mnie, Pani list, więc postanowiłam również dołączyć się do odpowiedzi
Pisze Pani o poważnych problemach: przemocy, zdradzie oraz problemie “kochania za bardzo”. Podzielenie się z Nami swoją historią jest pierwszym krokiem, który może poprawić Pani sytuację życiową. Ogromnym plusem ku temu jest Pani świadomość istnienia problemu, a szukanie pomocy świadczy o chęci zmiany na lepsze. Z opisu Pani historii rozumiem, że bardzo ważny dla Pani jest czas spędzony z partnerem. Może warto porozmawiać o wzajemnych problemach, potrzebach i o tym jak możnaby naprawić ralacje w związku. Bardzo dobrym pomysłem jest również tzw. Tabelka plusów i minusów trwania w problematycznym związku, dzięki której w szybki sposób można spojrzeć na trudną dla nas sprawę i nie raz dojść do pozytywnie zaskakujących dla nas samych decyzji. Z tego co opisała Nam Pani w swoim liście największą trudnością dla Pani jest lęk przed rozstaniem i obawa przed samotnością. Jest Pani na dobrej drodze, aby zmienić swoją obecną sytuację, gdyż jak sama Pani napisała zdrowy rozsądek często sam podpowiada, co jest dla Pani bezpieczne i jak chronić samą siebie. Jednak będąc w trudnej sytuacji cieżko jest uporać się samemu z codziennymi problemami, dlatego serdecznie polecam pomoc specjalisty, który pomoże Pani zmierzyć się z lękiem. Zachęcam też do udziału w grupach wsparcia organizowanych przez psychologów w Psychocentrum na ul. Marszałkowskiej.
Można tam otrzymać informacje jak odnaleźć w sobie siły, wiarę we własne możliwości oraz jak radzić sobie z bezradnością. Trzymam kciuki i życzę powodzenia.
Kamila Pasternak – psycholog, konsultantka