|

Jak zapomnieć o wielkiej miłości?

Dlaczego jedne związki są wielkie, a inne pozostają tylko zwykłą znajomością? W momencie zakochania prawie zawsze wydaje nam się, że to jest właśnie „To”. Każdy wzniecony płomień zdaje się być tym największym, jedynym i najważniejszym. Nie dość, że tak właśnie odczuwamy, to jeszcze informujemy o swoim szczęściu wszystkich dookoła. Dlaczego tak robimy i czy takie zachowanie nam pomaga?

Otóż każde wydarzenie w naszym życiu, ma taką dokładnie wielkość i moc, jaką mu sami nadamy. Przykładowo, jeżeli zaczynamy wchodzić w jakąś relację i jeszcze nie wiemy jak się ona rozwinie w przyszłości i jak chcielibyśmy, aby się rozwinęła, bardzo ważną rolę zaczyna odgrywać mówienie na głos o tym wydarzeniu. Jeżeli zatem w naszym przekazie werbalnym nie szczędzimy przymiotników podkreślających wielkość przeżywanych przez nas doświadczeń, to później okazuje się, że stają się one rzeczywiście „ogromne” i nagle zwykła znajomość przeradza się w wielkie zauroczenie… Nie jest to groźne i nie ma w tym nic złego, jeżeli obie strony stosują taką „technikę”. Problem pojawia się wtedy, gdy tylko jedna „połówka pomarańczy” usilnie pracuje nad promowaniem własnego wizerunku związku. Należy zatem pamiętać i zwracać uwagę na wielką siłę, jaka tkwi w werbalizacji subiektywnych doznań.

Spragnieni normalności - pobierz teraz
Spragnieni normalności – pobierz teraz

W zależności od tego jak wypowiadamy się o partnerze, właśnie taka ocena się w nas utrwala. Ważne jest zatem, aby zdawać sobie sprawę, iż nie mówimy tylko do osób trzecich (przyjaciółki, czy kolegi), ale przede wszystkim mówimy do siebie. Przekazując jakiś komunikat otoczeniu, mówimy także do własnej podświadomości.

Słuchanie siebie

Stąd też bierze się nieoceniona rola naszego powiernika. Po rozmowie z przyjacielem często mamy wrażenie, że coś nam się w głowie poukładało. O dziwo, najczęściej nie dzieje się tak wcale dlatego, że nasz przyjaciel udzielił nam „złotej rady”, czy przekazał nam jakieś szczególne swoje spostrzeżenie. Ale podczas rozmowy z przyjacielem najczęściej słuchamy… siebie, względnie przyjaciela, jeśli się z nami zgadza i potwierdza nasze poglądy. Dlatego, mając mętlik w głowie chętnie szukamy wsparcia u osób trzecich.

Wystarczy, że będziemy mieli do kogo mówić, aby po pewnym czasie samodzielnie dojrzeć do konkretnych decyzji czy działań. Zasada jaka obowiązuje przy budowaniu więzi, analogicznie działa również przy ich rozluźnianiu…

Dlatego, chcąc poradzić sobie jak najlepiej z rozstaniem, uważajmy na to, co do siebie mówimy! Otóż, przede wszystkim, po rozstaniu nie powinniśmy sobie wmawiać, że to był fantastyczny związek. Przecież, jeżeli byłby nadal fantastyczny, to NIKT nie chciałby z niego rezygnować… Zatem, po pierwsze, trzymajmy się faktów, a nie wyobrażeń i wspomnień z przeszłości. Kiedyś relacja była bliska, ciepła i dlatego była przez partnerów utrzymywana, ale teraz to się zmieniło. Przyznanie przed sobą, że coś w związku się zepsuło, a tylko chcielibyśmy, aby był on tak udany i szczęśliwy jak wcześniej, jest pierwszym krokiem do poradzenia sobie ze stratą. Tak, więc bądźmy szczerzy wobec siebie. Jeżeli coś mówimy, to zastanówmy się, czy tak rzeczywiście jest, czy też jest to tylko nasze życzenie…

autorka: Sylwia Krajewska psycholog, terapeuta, coach

Podobne wpisy