Zmęczona miłością
Mam 38 lat. Mieszkam w dużym mieście. Moją głowę wciąż zaprzątają myśli o niespełnionej miłości. Zakochuję się w mężczyznach dla mnie nieosiągalnych i zazwyczaj już na początku pozbawiam się bliskości.
Zatrzymuję się na etapie marzeń, wyobrażeń i z jednej strony to wygodne dla mnie, ale z drugiej to czysty masochizm. Miewam dni, gdy dopada mnie gorsze samopoczucie – to czas kiedy przeżywam coś w rodzaju żałoby, użalania sie nad sobą. Proszę mi uwierzyć, bardzo trudno mi o tym pisać. Jestem samotna od 7 lat, po rozstaniu z małżonkiem. Mogę jednak powiedzieć, że jestem samotna od zawsze, miłości od męża nie zaznałam. O ile na początku związku uda mi sie uwieść ukochanego grą pozorów o mojej wyjątkowości, to potem kiedy już jesteśmy razem, nie robię nic i cały czar pryska, a ja staję się w swoich i partnera oczach bezwartościowa. JESTEM TYM MEGA ZMĘCZONA i wiem, że dalej tak nie chcę żyć. W kwestii przeżywania i wyrażania swoich uczuć pozostaję bezradna.
Bardzo proszę o pomoc
Pozdrawiam ciepło Renata
Od Redakcji
Witam Pani Renato wierzę, że jest już Pani tym wszystkim bardzo zmęczona. Czas najwyższy uwolnić się od tych mar z przeszłości. Zakochuje się Pani w niedostępnych mężczyznach, ponieważ boi się Pani bliskości. Mogę jedynie przypuszczać, że tak naprawdę nie wie Pani co to miłość i że głód z powodu niezaspokojonej potrzeby miłości jest w Pani ogromny. Czy mam rację?
MIŁOŚĆ budzi w Pani LĘK, który powstał na skutek wczesnego zranienia (być może bardzo wcześnie została Pani odrzucona przez jednego z rodziców). Nie wiem, czy tak było, za mało mam informacji o Pani. To powoduje, że idealizuje Pani obraz mężczyzny i wydaje się Pani, że go kocha i za wszelką cenę chce Pani z nim być. Jednocześnie jest w Pani przekonanie (być może nieuświadomione) że on Panią i tak odrzuci – co też bardzo Panią wyczerpuje. Pragnie Pani bliskości i zaczyna Pani grać w grę pełną manipulacji. Chce Pani sobie udowodnić, że jest warta miłości. Chce Pani w to bardzo uwierzyć, ale silniejsze jest przekonanie, że jest Pani bezwartościowa, nic nie warta. I gdy on złapie się na wędkę manipulacji, lęk w Pani rośnie i zaczyna się Pani kulić w sobie, słabnąć, wycofywać. Pozornie dostała Pani to czego chciała – jego uwagę. Jednak nie o nią chodzi. Nie jest Pani psychicznie gotowa na związek, miłość, zdrową relację. Z każdej kolejnej jednak wychodzi Pani bardziej umęczona.
Proponuję, aby rozpoczęła Pani terapię indywidualną by lepiej poznać mechanizmy Pani lęku przed bliskością oraz przepracować niską samoocenę.
Ciepło pozdrawiam,
Sylwia Krajewska-psycholog