Chcę pomóc sobie i żonie

Witam, Mam 42 lata i jesteśmy z żoną od 10 lat małżeństwem. Mamy 9 letnią córkę i 6 letniego synka. W ostatnich latach nasze relacje w związku małżeńskim przerodziły się w koszmar. Na skutek kryzysu (zdrady) stałem się osobą podejrzliwą i nieufającą swojej żonie. Żona jest osobą towarzyską i mam wrażenie, że lubi sprawdzać i testować poziom mojej zazdrości. Poza tym przestała interesować się domem i zakres jej obowiązków spadł prawie do zera.  Powiem szczerze, że za swą bezgraniczną miłość, miłość zbyt wielką i natarczywą jestem teraz znienawidzony i upokarzany. Czuję się nikim w tym związku!!! Chciałem dać rodzinie wszystko, co najlepsze, a teraz zostaję sam. Czy można zatem „udusić” emocjonalnie kogoś najbliższego sercu? Obecnie żyjemy obok siebie, każdego dnia bojąc się zadawać sobie jakiekolwiek pytania. Sytuacja pogorszyła się z chwilą gdy agresja werbalna żony przerodziła się w przemoc fizyczną w stosunku do dzieci. Boję się jak wpłynie to na ich dalszy rozwój psychiczny. Stają się agresywne i aroganckie. Proponowałem małżonce terapię rodzinną aby każde z nas mogło się odblokować i odbudować. Niestety, ona uważa, iż problem leży wyłącznie po mojej stronie, zarzuca mi chorobliwą zazdrość. A ja czuję się teraz, jak gdybym był uzależniony od tego związku. Im bardziej jestem upokarzany, tym bardziej chcę pomóc żonie i dzieciom wyjść z tego kryzysu. Co mam robić? Staram się myśleć racjonalnie, ale emocje biorą górę. Jestem rozbity psychicznie i z każdym dniem coraz słabszy. Proszę o pomoc. Czekam na odpowiedź. Jerzy

Od redakcji

Spragnieni normalności - pobierz teraz
Spragnieni normalności – pobierz teraz

Witam, Czytam Pana list z ogromną uwagą. Opisuje Pan w niej trudne doświadczenia w swoim związku. Nazywa je Pan „koszmarem”.

Z tego, co zrozumiałam, żona zdradziła Pana 3 lata temu, przez co stracił Pan do niej zaufanie i stał się wobec niej podejrzliwy. Nie ma w tym niczego dziwnego, bowiem, kiedy zawodzi bliska osoba, bardzo trudno jest odbudować zaufanie do niej. Ma Pan prawo do wątpliwości. Proszę jednak pamiętać, że najlepsze w takiej sytuacji jest spokojne rozmawianie o tych wątpliwościach, zamiast nieustannego sprawdzania i kontrolowania drugiej osoby. Czasem może się to wydawać bardzo trudne, jednak nikt z nas nie lubi być kontrolowany i wiązany na sznurku. Zaufanie to podstawa każdego związku i zadaniem obojga partnerów jest dbanie o jego wysoki poziom. Bez zaufania związek umiera. Dał Pan z siebie bardzo wiele, pozostając w związku z kobietą, która Pana zdradziła. Choć to trudne, widzę, że bardzo stara się Pan dbać o normalność w tej relacji. Okazuje się to być jednak niełatwym zadaniem, gdyż żona oskarża Pana o wszelkie trudności, jakich Państwo doświadczacie. Zwykle nie jest tak, że wina za kłopoty w związku leży po jednej stronie. Niezależnie od wszystkiego, żona nie ma prawa Pana upokarzać. Podobnie jest z jej zachowaniami wobec dzieci – ma Pan rację, to, co robi żona, czyli stosowanie  przemocy jest niedopuszczalne. Bardzo ważne jest, by reagował Pan w takich sytuacjach, aby dzieci wiedziały, że mają w Panu oparcie i gwarancję bezpieczeństwa. Dzieci dorastające w rodzinie pełnej awantur, napięcia i braku zaufania nie czują się bezpiecznie, a to wpływa na ich funkcjonowanie w dalszym życiu.

Pisze Pan, że chciałby wziąć udział w terapii rodzinnej, jednak Pana żona odmawia. Prawda jest taka, że choćbyśmy chcieli wyłącznie dobra dla drugiej osoby, do niczego nie jesteśmy w stanie jej zmusić, jeśli sama tego nie zechce. Zmiana zachowań możliwa jest tylko wtedy, gdy się na nią decydujemy i staramy się wprowadzać w życie. Pan nie może zmienić żony. Zaproponował Pan wspólne skorzystanie z pomocy – i to jest bardzo cenne – ale ona odmówiła. Dlatego teraz najważniejsze jest to, by zajął się Pan sobą i swoimi uczuciami. Pisze Pan o psychicznym rozbiciu i poczuciu bycia coraz słabszym. Nie są to zaskakujące odczucia w świetle tego, co napisał Pan o swojej sytuacji rodzinnej. Ma Pan prawo do odczuwania zawodu, bezsilności i smutku. Wierzę jednak, że ten list może być pierwszym krokiem ku zmianie Pana sytuacji. Chciałabym, aby Pan wiedział, że rodzina jest systemem, w którym jej członkowie stale funkcjonują we wzajemnych relacjach. Taki system cechuje się dążeniem do swego rodzaju ładu, porządku. Dlatego pewne określone zachowania jednego członka rodziny wyzwalają konkretne zachowania innego członka rodziny. Nic nie pozostaje bez odzewu, a nawet brak zachowań jest jakimś komunikatem. To, co mogę Panu przekazać, to zapewnienie, że kiedy zacznie Pan korzystać z profesjonalnego wsparcia i pomocy, nie przejdzie to bez echa także dla Pańskiej żony i dziecka. Może być tak, że zmiany w Panu zaowocują także w niej zmianami i chęcią do wspólnego poszukiwania pomocy. Dlatego serdecznie zachęcam Pana do skorzystania z pomocy szerszej niż ten list. W ramach działań naszego portalu prowadzona jest terapia indywidualna (na miejscu w ośrodku i w formie on-line dla osób, które nie mają możliwości wziąć udziału w spotkaniach bezpośrednich): https://kochamzabardzo.pl/psychopomoc/terapia. Zapraszam Pana do zapoznania się z informacjami na ten temat i do zgłoszenia się do nas. Jeśli mieszka Pan poza Warszawą, radzę poszukać takiej pomocy w swojej miejscowości.

Zachęcam Pana również do tego, by w przyszłości odwiedzał Pan nasz portal, bo wierzę, że i tu znajdzie Pan wsparcie w uzdrawianiu swoich relacji rodzinnych.

Pozdrawiam Pana i życzę powodzenia, Magdalena Chemycz, psycholog – konsultant

Po kilku dniach nadeszła odpowiedź od Pana Jerzego:

Szanowna Pani Magdaleno, w dniu wczorajszym zdecydowałem się na profesjonalną pomoc psychologiczną w swoim mieście. Byłem na pierwszym 2-godzinnym spotkaniu. Pani psycholog bardzo umiejętnie poprowadziła mnie w trakcie rozmowy i również utwierdziła mnie w przekonaniu iż powinienem zacząć od siebie i oczekiwać rezultatów zmian. Zdiagnozowała mnie wstępnie jako osobę z dość głębokim stanem depresyjnym. Podłoże tego stanu nie jest jeszcze jasno określone. Zdecydowałem się na kolejne spotkania terapeutyczne, w trakcie których pani psycholog postara się zmniejszyć moje zapędy ku kontrolowaniu i sprawdzaniu mojej żony. Ja już z tym nie daję sobie rady  i czuję, że ta kontrola jest wyzwalana automatycznie i wiem że można to uznać za chorobę.  Zżera mnie to od wewnątrz. O wizycie u psychologa poinformowałem swoją żonę. Chcę by miała świadomość podjętych przeze mnie działań. Serdecznie Pani dziękuję za szybką odpowiedź. Ten list umocnił mnie w przekonaniu że muszę sobie pomóc a w przyszłości także rodzinie. Żałuję tylko, iż z tą decyzją czekałem tak długo. W ciągu tych 3 lat tyle złych rzeczy nawarstwiło się w naszej rodzinie… Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję za pomoc. Jerzy

 

 

 

 

 

Podobne wpisy