Przestraszyłam go?

Witam serdecznie Trafiłam na Waszą stronę przeglądając historie różnych relacji z partnerami. Mieszkam w USA. Z moim chłopakiem znamy się rok a od ośmiu miesięcy się spotykamy, a raczej spotykaliśmy bo Bartek postanowił zakończyć naszą znajomość. Przez ostatnie miesiące byliśmy nierozłączni, ale nie na zasadzie „wiszenia” na sobie, bo każdy z nas ma  zainteresowania i hobby, ale takiej naprawdę dojrzalej, myślałam, relacji bo mamy już po 33 lata i trochę już w życiu przeszliśmy. Ja jestem bardzo ostrożną ale wielką romantyczką, a zarazem upartą i niezależną osobą.

Bartek też jest bardzo uparty, ale to mądry i wrażliwy człowiek.  Wszystko układało się nam cudownie, bo mamy podobne poglądy na świat i życie, aż do czasu pewnego  spotkania towarzyskiego, na którym mój chłopak został obrażony przez znajomych mojej koleżanki z racji tego, że pochodzi z północnej Polski (ja jestem z południa Polski).  Chłopaki o mało się nie pobili, a Bartek przeżył to tak bardzo, bo nie mógł zrozumieć, jak można tak szufladkować ludzi. Wkrótce zostaliśmy zaproszeni ma przyjęcie do mojej przyjaciółki i Bartek dowiedział się, że będzie tam jedna z osób, która go wtedy obraziła. Natychmiast odmówił pójścia ze mną na to przyjęcie. Bardzo się zdenerwowałam, nagadałam mu, że mnie nie szanuje. bo widzi tylko koniec swojego nosa, że nie powinien mieć znaczenia dla niego jakiś idiota i tego typu sytuacje mogą się zdarzać, ale nie powinniśmy uciekać od problemu.

Spragnieni normalności - pobierz teraz
Spragnieni normalności – pobierz teraz

Milczeliśmy cały następny dzień, a to u nas dużo. Wieczorem Bartek przysłał mi wiadomość, że skoro nie umiemy się dogadać, to może się rozstańmy… Takiego szoku jeszcze nigdy nie przeżyłam. My sami i nasi przyjaciele twierdzili, że tak dobranej i zakochanej pary dawno nie widzieli.  Odpisałam, że jest mi bardzo przykro, ale bardzo go kocham.  Pogodziliśmy się, ale Bartek poprosił o dwa dni na przemyślenie pewnych spraw. Zgodziłam się, i po tym czasie spotkał się ze mną i oddał mi moje rzeczy. Swoją decyzję argumentował tym, że mamy różne charaktery, że ja go nie rozumiem, a nawet tym, że za szybko powiedziałam, że go kocham, bo nie jest taki idealny… Przy tym błagał, żebym nie zrywała z nim kontaktu i żebyśmy zostali przyjaciółmi.

Rozpłakałam się, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszę, ale zabrałam swoje rzeczy i pożegnałam się z nim obiecując, że nie zerwę całkowicie kontaktu. Po jakimś czasie wysłał mi widomość, że ma się dobrze, dużo pracy i mnie pozdrawia. Odpowiedziałam, że ja nie mam się tak dobrze, ze brakuje mi naszych rozmów i tęsknię za nim. Nie odezwał się więcej. Nie wiem, czy powinnam odezwać się pierwsza?

Ja nie jestem psychologiem i nie wiem czy dobrze myślę dlatego proszę o pomoc. Bo mimo wszystko uważam, że warto zawalczyć o ten związek, ale boję się, że znów coś zamieszam, albo go przestraszę.

Chciałabym z nim porozmawiać, bo na nikim wcześniej aż tak mi nie zależało. Nie wiem jakich słów użyć, żeby nie zraził się do mnie i chciał spróbować jeszcze raz. Z góry dziękuję za jakąkolwiek odpowiedź i pozdrawiam gorąco.                                    Joanna

 

Bardzo się cieszę, że zdecydowała Pani do nas napisać. Zainteresowania i hobby, to bardzo ważna część naszego życia i to duży plus dla Pani, że nie jest z tych „czekających na telefon” od partnera. Co do incydentu, to moim zdaniem nieważne jest, to skąd pochodzi konkretna osoba, tylko, jakim jest człowiekiem, jakie ma wartości i Pani na pewno potrafi się ze mną zgodzić. Uważam, że osoba, która twierdzi inaczej musi być egocentrykiem. Podnosząc na kogoś rękę też nie rozwiązuje się spraw, to chyba oczywiste. Co do sytuacji imprezą towarzyską, zgadzam się z Panią w 100% procentach, że Pani partner ze względu powinien pójść z Panią na tę uroczystość. Nie robiąc tego na pewno sprawił Pani dużo zawodu, to przykre, bo w związku jednak należy liczyć na drugą osobę. Próba rozwiązania przez Panią tej sytuacji, że nie należy uciekać od problemu również była właściwa. Wydaje się Pani rozsądną osobą i zadaję sobie pytanie, dlaczego została Pani zraniona, ale jestem przekonana, że to nie może być z Pani winy.

Wydaje mi się, że to Pani partner ma problemy ze sobą i nie powinna się Pani zadręczać. Być może jest osobą niedojrzałą emocjonalnie do poważnego związku. Niestety nie będę mogła pomóc, bo odezwała się do mnie Pani, a nie Pani partner, u którego to należałoby szukać odpowiedzi. Wydaje mi się również, że musiało się coś stać w jego życiu, bo wątpię żeby tak błaha sytuacja doprowadziła do rozpadu tak udanego związku. Najlepsza byłaby oczywiście w tej sytuacji rozmowa. Jeśli partner nie skomentował nawet swojej decyzji, to świadczy to tylko o jego niedojrzałości emocjonalnej, braku szacunku dla Pani osoby, a już na pewno nie mądrości, o której to Pani napisała na początku w opisie swojego partnera.

Wiem, że to ciężka chwila dla Pani, bo gdy traci się w niewyjaśnionych okolicznościach osobę, z którą wydaje się, że jest wszystko cudownie, to świat wali się spod nóg. Jednak nawet takie chwile zaliczają się do tych, które mądre, silne kobiety zdołają przezwyciężyć nabierając jeszcze więcej wiary i siły na przyszłość. Cokolwiek by się nie stało, to ten chłopak nie jest Pani wart, bo nikt z dnia na dzień nie zmienia swoich poglądów na temat związku. Chyba, że oszukiwał Panią wcześniej, ale jeśli to prawda, tym bardziej nie warto zawracać sobie głowy taką osobą. Jestem pewna, że dysponuje Pani takimi zasobami siły na tyle wystarczającymi, że ta sytuacja niedługo będzie dla Pani tylko niemiłym wspomnieniem.

Według mnie osoba, która kiedyś była Pani bliska, a teraz chce być przyjacielem nigdy nim nie będzie. Przyjaciel nie rani! A Pani została już zraniona przez tego człowieka. Uważam również, że ten partner nie został wystraszony przez Panią i nie warto walczyć o ten związek.

Proszę dbać o siebie i poczekać na osobę, która będzie Pani warta i która Pani nie zawiedzie. Kamila Pasternak- psycholog

Podobne wpisy